Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować autorce książki Bruderferajn za wnikliwą analizę jednego z najbardziej mrocznych rozdziałów historii II RP. Książka wciąga czytelnika w świat mafii, wymuszeń i nielegalnych praktyk. Niezwykle cenne jest dostrzeganie takich problemów, które – choć zakorzenione w historii – wciąż mogą przybierać współczesne formy. Pisząc o takich tematach, warto mieć na uwadze, że „technologie mafijne”, tak świetnie opisane w książce, mogą być wykorzystywane we współczesnej praktyce przez obywateli, których uczciwość pozostaje wątpliwa. Nawet jeśli takim obywatelem jest prezes gdyńskiego NGO 'O', świadczącego usługi nieodpłatnego poradnictwa prawnego.
Obawiam się, że nie jestem jedynym, kto z zachwytem przeczytał tę książkę. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że również prezes wspomnianego NGO odczytał ją z notatnikiem i ołówkiem w ręku, mrucząc pod nosem: „Hm... OK.” Nie mam na to dowodów, ale nie wykluczam, że kupowaliśmy ją w tym samym Empiku przy ul. Świętojańskiej w Gdyni. Jak śpiewał Klenczon w „Porcie”: „Mały jest ten świat.” Autorka książki, pan prezes i ja – wszyscy mieszkamy w tym samym porcie, w tym samym, małym świecie.
Bruderferajn – działalność nielegalna, ale składki dobrowolne. Bruderferajn funkcjonował w realiach działalności przestępczej. Naruszał przepisy Kodeksu Karnego II RP, m.in.: -Art. 210 KK II RP (wymuszenia): „Kto przemocą lub groźbą bezprawną zmusza drugiego człowieka do czynu, który miałby dla niego skutki prawne, podlega karze.” -Art. 282 KK II RP (oszustwa): „Kto przez oszustwo wprowadza drugiego człowieka w błąd co do okoliczności mających znaczenie prawne, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub innej, podlega karze.” -Art. 277 KK II RP (organizacja przestępcza): „Kto przynależy do organizacji przestępczej, podlega karze.” Jednak warto zaznaczyć, że w Bruderferajnie składki były dobrowolne, a ich celem była wzajemna pomoc członków w razie wypadków przy pracy, tymczasowego pobytu w więzieniu czy niespodziewanego końca kariery zawodowej. Składki miały funkcję quasi-ubezpieczeniową, nie były wymuszone. Można, co prawda, postawić zarzut z art. 283 KK II RP (nielegalna zbiórka publiczna), gdyby składki były pobierane na cele inne niż deklarowane. Ale w praktyce miały one charakter samopomocy – nie publicznej zbiórki.
Gdyńskie NGO 'O' – legalna forma, nielegalne praktyki. Współczesne organizacje pozarządowe, takie jak gdyńskie NGO 'O', działają na podstawie obowiązującego prawa – m.in. ustawy o stowarzyszeniach i ustawy o działalności pożytku publicznego. Składki członkowskie w takich organizacjach powinny być dobrowolne. W omawianym przypadku sytuacja wygląda inaczej. Składki nie były dobrowolne – pracownicy byli zmuszani do ich uiszczania pod groźbą utraty pracy. Działo się to mimo realizacji projektów finansowanych z budżetu państwa (część będąca w dyspozycji wojewody), środków MSWiA i UNHCR. Wymuszanie składek w takiej sytuacji jest nielegalne i stanowi ekonomiczne wymuszenie. Oto odpowiednie przepisy Kodeksu Karnego III RP: -Art. 282 KK (wymuszenie rozbójnicze): „Kto przemocą lub groźbą bezprawną zmusza drugiego człowieka do czynu, podlega karze.” -Art. 286 KK (oszustwo): „Kto przez wprowadzenie w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, podlega karze.”
Porównanie: mafia i NGO. • Bruderferajn: działalność przestępcza, ale składki dobrowolne, z przeznaczeniem na solidarność wewnątrz organizacji. • Gdyńskie NGO 'O': formalnie legalna struktura, ale składki wymuszane na pracownikach pod groźbą utraty zatrudnienia. W dodatku w ramach projektów pomocowych dla cudzoziemców. Czyż nie jest to lustrzane odwrócenie moralności i prawa?