GDAŃSKI Logo Danziger Report REPORTER

Prawo, deweloper i mieszkańcy: Trójmiejska arena sporów.

Konflikt na styku prawa własności i prawa do miasta. Trójmiasto, w tym Gdańsk, Gdynia i Sopot, od lat przeżywa intensywny rozwój urbanistyczny. 

Duży obraz artykułu

Wyspa Spichrzów

Konflikt na styku prawa własności i prawa do miasta. Trójmiasto, w tym Gdańsk, Gdynia i Sopot, od lat przeżywa intensywny rozwój urbanistyczny. W cieniu nowoczesnych drapaczy chmur i odnawianych historycznych kamienic toczy się cichy, lecz niezwykle istotny spór o duszę miasta. Z jednej strony stoją deweloperzy, dla których prawo własności jest fundamentalną podstawą do maksymalizacji zysków. Z drugiej – mieszkańcy i aktywiści, którzy w imię „prawa do miasta” walczą o zachowanie publicznych przestrzeni, unikalnego dziedzictwa i estetyki. Poniżej przedstawiamy prawne i społeczne aspekty tej walki, opierając się na konkretnych, trójmiejskich przykładach. 

Wyspa Spichrzów: Walka o charakter i widok na Motławę. Jednym z najbardziej znamienitych przykładów tej batalii jest rewitalizacja Wyspy Spichrzów w Gdańsku. Obszar ten, po latach zaniedbań, stał się łakomym kąskiem dla inwestorów. Władze miasta, zdając sobie sprawę z historycznej wagi tego miejsca, wprowadziły w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (MPZP) szereg rygorystycznych ograniczeń. Inwestorzy, którzy w przetargach płacą za działki dziesiątki milionów złotych, muszą przestrzegać zasad narzuconych przez Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Regulacje te dotyczą nie tylko wysokości budynków (ograniczenie do 30 metrów), ale także ich charakteru, który musi nawiązywać do dawnej, kwartałowej zabudowy. Co więcej, aby uniknąć przekształcenia historycznej tkanki w wyłącznie komercyjną enklawę, miasto wprowadziło wymóg przeznaczenia niektórych budynków na cele usługowe, a nie mieszkaniowe. Ten przypadek pokazuje, jak prawo planistyczne staje się narzędziem do ochrony publicznego interesu, nawet jeśli wiąże się to z ograniczeniem swobody deweloperów. 

Forum Gdańsk: Bitwa o Kanał Raduni i dziedzictwo historyczne. Innym głośnym sporem, który pokazał napięcie między deweloperskimi ambicjami a ochroną zabytków, była budowa kompleksu handlowego Forum Gdańsk. Inwestycja, położona w centrum miasta, wiązała się z przekształceniem historycznego Kanału Raduni, który jest wpisany do rejestru zabytków. Konflikt eskalował, gdy Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków nałożył na inwestora karę w wysokości 500 tys. zł za prowadzenie prac bez ważnego pozwolenia konserwatorskiego. Ustalono, że inwestor dwukrotnie prowadził prace przy kanale, ignorując wytyczne, a Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego stwierdziło nieważność decyzji wydanych przez miejskiego konserwatora, działając jako organ II instancji w postępowaniu administracyjnym (na podstawie art. 156 § 1 pkt 2 KPA – rażące naruszenie prawa). Sprawa ta stała się sygnałem, że lekceważenie prawnej ochrony dziedzictwa będzie spotykać się z reakcją organów państwa, choć wysokość kary w stosunku do skali inwestycji budziła kontrowersje. 

Obiecane jeziorko vs. rowy melioracyjne: Sprawa Osiedla Południowego. Nie zawsze jednak obywatele są w stanie wywalczyć swoje prawa bez długotrwałej batalii sądowej. Klasycznym przykładem jest spór mieszkańców Osiedla Południowego w Gdańsku z deweloperem Ekolan. W materiałach marketingowych i zapowiedziach inwestycji firma sugerowała mieszkańcom powstanie “zbiornika retencyjnego z prawdziwego zdarzenia”, który miał pełnić funkcję rekreacyjnego jeziorka. W rzeczywistości deweloper stworzył jedynie rowy melioracyjne. Mieszkańcy, czując się oszukani, wytoczyli proces cywilny w 2018 roku. Sprawa, która trwa już od kilku lat, pokazuje przewlekłość postępowań sądowych i bezsilność jednostki w starciu z potężnym podmiotem gospodarczym. Choć obietnice zawarte w materiałach promocyjnych nie są wiążące prawnie, mogą stanowić podstawę do roszczeń w przypadku uznania ich za element oferty handlowej. Mimo skarg na przewlekłość postępowania i jednoznacznych oczekiwań, mieszkańcy do dziś walczą o wyegzekwowanie tego, co zostało im sprzedane w formie wizji idealnego miejsca do życia. 

Gdynia: Modernistyczne dziedzictwo pod presją. Gdynia, w przeciwieństwie do historycznego Gdańska, to miasto zbudowane w duchu modernizmu, którego śródmieście zostało uznane za Pomnik Historii. Ten unikalny status prawny chroni historyczny układ urbanistyczny, jednak nie zawsze jest w stanie powstrzymać presję deweloperską. Przykładem tego jest planowany kompleks SKYCITY przy ulicy Kieleckiej, który ma być jednym z najwyższych budynków mieszkalno-usługowych w Polsce. Choć zlokalizowany poza ścisłym centrum, jego wysokość (około 120 metrów) budzi obawy o wpływ na panoramę miasta, a także o zachowanie spójności urbanistycznej, która jest esencją gdyńskiego modernizmu. Kolejnym przykładem jest spór o korty tenisowe przy ulicy Ejsmonda, które stały się kością niezgody między deweloperem a mieszkańcami. Plan zagospodarowania terenu, po 11 latach, dopuścił budowę obiektów usługowych, co mogło oznaczać koniec historycznych obiektów rekreacyjnych. Warto przy tym pamiętać, że MPZP dopuszcza inwestycje, ale ich realizacja wymaga zgodności z warunkami zabudowy i uzyskania pozwolenia na budowę na podstawie art. 35 Prawa budowlanego. Społecznicy domagali się wpisu kortów do rejestru zabytków, co pokazało, jak mieszkańcy wykorzystują wszelkie dostępne narzędzia prawne, by chronić publiczne przestrzenie przed komercjalizacją. 

Port odetnie Stogi od plaży? Interes publiczny kontra państwowa strategia. Spory o przestrzeń publiczną dotyczą także wyższego szczebla administracyjnego. Doskonałym tego przykładem jest ministerialny projekt powiększenia granic Portu Gdańsk, który obejmowałby tereny rekreacyjne na Stogach, Krakowcu i Górkach Zachodnich. Zgodnie z planem, tereny te miałyby być wykorzystane na cele przemysłowe i transportowe, odcinając mieszkańców od dostępu do plaży i terenów rekreacyjnych. Władze Gdańska i radni miasta wyrazili sprzeciw wobec tego pomysłu, argumentując, że obszary te od lat są przeznaczone pod funkcje rekreacyjne, a proponowane rozwiązania transportowe de facto stworzyłyby obwodnicę Stogów od strony Zatoki Gdańskiej. Warto przy tym wskazać, że rozszerzenie granic portu następuje w drodze rozporządzenia Rady Ministrów i może wymagać uzgodnienia z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Ten przypadek pokazuje, że „prawo do miasta” to także walka z centralnymi władzami o zachowanie charakteru i funkcji danej dzielnicy 

Spór o Stocznię Gdańską: Historia vs. Nowoczesna architektura. Obszar Młodego Miasta i historycznej Stoczni Gdańskiej to kolejna przestrzeń, gdzie prawo deweloperów zderza się z prawem do dziedzictwa. W 2017 roku, po latach starań, cały teren postoczniowy został wpisany do rejestru zabytków, co uniemożliwiło budowę 97-metrowego wieżowca. Ten przykład ilustruje, jak organ taki jak konserwator zabytków może skutecznie zablokować plany deweloperskie, gdy te zagrażają unikalnej wartości historycznej. Decyzja ta, choć kontrowersyjna, ocaliła symboliczne dla Polski tereny przed chaotyczną, wysoką zabudową i dała szansę na ich rewitalizację z poszanowaniem przeszłości. 

Podsumowanie. Powyższe przykłady dowodzą, że w Trójmieście, tak jak w wielu innych szybko rozwijających się metropoliach, prawo stanowi arenę nieustannej walki o przestrzeń. Od tego, jak sprawnie działa samorząd, jak aktywnie angażuje się społeczeństwo i jak szybko oraz sprawiedliwie reaguje sądownictwo, zależy ostateczny kształt i charakter naszego miasta. Prawo nie jest tu jedynie zbiorem przepisów, lecz dynamicznym polem starć, w którym każdy obywatel ma prawo do obrony swojego otoczenia.

Powyższy artykuł opiera się na publicznie dostępnych informacjach prasowych oraz dokumentach urzędowych. Opisane zdarzenia i decyzje mają charakter informacyjny i nie stanowią porady prawnej ani stanowiska wobec stron opisanych konfliktów

Start page Comment Share Copy link Print

Redakcja. ul. Nebelgasse 12, Niederstadt, Danzig

Skontaktuj się z nami